Pogadanka Naukowa,  Popularnonaukowe

The Poland Dead #3 – Zombie Fiction

Nic, nawet postapokalipsa nie trwa wiecznie.  Na popiołach jednej cywilizacji tworzy się następna, tak było w przypadku Sumerów, Rzymian, Inków – tak będzie i z nami. Jeśli nie wyginiemy, ludzkość powstanie znów, kiedy tylko miną mroki drugiego średniowiecza.

Tacy jesteśmy. Mamy to w genach – to nasze przeznaczenie.  Ciągle dźwigać się na nogi z upadku. Pytanie jest tylko jedno:

Kiedy?

Są dwie możliwości – małe grupy we względnie szybkim czasie połączą się w jedno i tak – ziarnko do ziarnka – będziemy się zbierać, aż po 100-200 latach znów uzyskamy możliwość szerszej komunikacji, nauczymy się funkcjonować w nowym świecie.  To jedna. Druga jest mniej optymistyczna – to prawda, szybko utworzą się państwa-miasta, nawet czasami kraje, jednak nie można jeszcze mówić tutaj o cywilizacji. Kontynenty, ba, ich regiony będą odosobnione. Poróżnią nas wojny. Powoli zapomnimy o przeszłości, czasy cywilizacji technicznej staną się legendami, minie tysiąc długich lat, nim nadejdzie kolejna epoka, renesans.

Oczywiście, są też inne możliwości. Przypatrzmy się jednak tym dwóm najbardziej skrajnym… zakładając, że ludzkość nie wymrze.

1. Tylko jeden krok w tył

Trzy w przód.

Załóżmy, że od czasu apokalipsy zombie mija 20, 30 lat. Gdzie wtedy jesteśmy? Zombie już dawno wydostały się z miast, środek kraju to pustynia, na której można znaleźć tylko śmierć. Zapuszczają się tam nieliczni. Nieliczni też wychodzą stamtąd bez szwanku.

Bajkowo nie jest też w pozostałych miejscach kraju. Nieliczne grupy rozmieszone po fortach, zamkach, elektrowniach powoli łączą się w jedno. Handlują ze sobą, niekiedy toczą wojny, jednak sytuacja powoli się normuje. Dawne wielkie miasta są traktowane, jak magazyny części zamiennych, technika to dziwaczna hybryda początków XXI wieku i średniowiecza, w powszechnym użyciu są konie. Samochody przypominają bardziej czołgi, masywne, uzbrojone z przestrzenią na ładunek. Nie każdego stać na benzynę – ta zresztą jest rarytasem, pojawiaj się silniki na parę, do łask wraca też nafta i węgiel. Ruszają strzeżone kopalnie czarnego złota i soli. Większość z nich jest prywatna, władcy opływają w luksusy – czasami zdarza się, że zostają obaleni. Nie ma informacji, co się dzieje z resztą świata – Ameryka to tylko historia. Ktoś słyszał, że (o dziwo) najlepiej radzą sobie w Afryce. Ale to tylko plotki, w które mało kto wierzy, zresztą nikt nie ma na nie czasu – kwitnie rolnictwo, rybołówstwo.  Wokół zamków i fortów tworzą się warowne grody, odpierające ataki grup Zombiech. Naturalna jest godzina policyjna, gdzieniegdzie mają telegraf, czasem telefon. Niektórzy uruchomili elektrownie wodne i wiatrowe, dzieci starych już inżynierów radzą sobie lepiej, niż ojcowie – są przyuczone do fachu, zaś potrzeba – jak zawsze – rodzi nowe ulepszenia i wynalazki. Zombie są naturalne i normalne, jak stada wilków – to drapieżniki. Aby nie było ich więcej, każdego, kto umiera od razu się spala – to też jest naturalne.

Mija paręnaście lat, potem znów – parędziesiąt. Wymiera Pokolenie Upadku. Zostają już tylko jednostki, które pamiętają stare czasy, będące już legendami. Jedno pokolenie wystarczyło, by opowieści o podboju kosmosu i nieba stały się historiami dla dzieci. Niemniej, udało się ocalić część wiedzy, reszta czeka tylko na odkrycie. Następna dekada przynosi za sobą coraz mniej Zombiech, coraz lepszą komunikację. W końcu komuś udaje się przeprowadzić rozmowę z oddalonym o tysiące kilometrów krajem. Rozwija się przemysł, do grodów zostaje dostarczany prąd. Ktoś uruchamia lodówkę, wszyscy się zbiegają, by podziwiać. Lodówka jest rosyjska, jeszcze sprzed czasów, kiedy jakiś idiota wymyślił zaplanowane starzenie produktów.

Po 150 latach Zombie są w odwrocie, nieliczne niedobitki chowają się wysoko w górach. Wnuki i prawnuki Dawnych Ludzi wracają do miast, najpierw po wynalazki (znów uruchamiane), potem za pracą. Świat jest cichszy, mniej zaludniony. W miastach nie żyje wiele osób, głównymi ośrodkami zostają grody, przeradzając się w miasta, które w dalekiej przyszłości pochłoną zabytkowe już wieżowce i bloki. Po 200 latach kursują już pierwsze statki i samoloty pomiędzy kontynentami.

Ludzkość powoli zaczyna od nowa, ale z wyczuciem – świat stał się większy. Zostało nas tylko około miliard na całej planecie. 300 lat później wysyłamy pierwsze ekspedycje w kosmos, zakładają kolonie na Marsie, Europie, Lunie, Tytanie, Io. Sporadycznie dochodzi tam do zamieszek spowodowanych Zombie – bo ktoś zginął w czasie misji, bo nie zdążono go w odpowiednim czasie zdezintegrować. Idea, jaka przyświeca ludzkości jest jedna – nigdy już nie dopuścić do sytuacji, w której na wymarcie zostanie narażona cała populacja, gdyż przez swoją głupotę wszyscy siedzą w jednym tylko miejscu.

W roku 2578 trudno już powiedzieć, czy świat zrobił się większy, czy to nas jest mniej. Jesteśmy w wielu miejscach na raz. Trudna sytuacja, mityczna potrzeba, sprawiła, że powstało wiele nowych pomysłów, wynalazków, ideologii. Ta nowa cywilizacja (już nie techniczna, a kosmiczna) jest młoda, prężna. Brak w niej stagnacji, która w końcu nastąpi, oczywiście. Ale to dopiero stanie się za wiele setek lat, nikt się nie martwi hejtem w internecie, polityka to wybieranie odpowiednich ludzi na odpowiednie stanowiska, tak zresztą funkcjonuje cały system. Jest nowy – dostosowany do nowych warunków.

A Zombie? To po prostu kolejna choroba, z którą się uporaliśmy. Zły sen, koszmar po którym ranek wydaje się o wiele jaśniejszy i… spokojniejszy.

2. 1000 lat Średniowiecza

Pierwsze lata są gorsze, niż ktokolwiek mógłby przypuszczać. Nie dajemy sobie rady, ludzkość jest poróżniona – nie dość, że komunikacja nie istnieje, to grody i zamki toczą ze sobą zacięte wojny o pożywienie. Sytuacje wykorzystują drapieżniki „rodząc się” na polach bitew. Ich jest coraz więcej – nas mniej. „Zona” środka kraju ciągle się powiększa. W końcu ludzie rozumieją, że mają dwie możliwości – połączyć się, albo umrzeć.

Powstają warowne grody, napadane przez hordy Zombiech. Sytuacja ma się unormować dopiero po 100 latach krwawych walk. Ostatecznie Zombie są tylko drapieżnikami obdarzonymi instynktem. Ludzie to potwory, drapieżcy obdarzeni inteligencją.

Odpieramy ataki, powoli uruchomiamy stare elektrownie.  Absolutną władzę w społeczeństwie przejmuje kościół, Zombiech widząc jako zesłaną przez najwyższego apokalipsę za naszą techniczną ignorancję. Przez następne 500 lat poziom technologiczny opierał się będzie na średniowiecznym z niewielką domieszką prądu i parunastu pojazdów na parę.

Powoli sytuacja zaczyna się poprawiać, kiedy Zombie zostają przetrzebieni. Ludzkość kryje się za murami, nie dopuszczając do siebie ataków. Następuje powolny rozwój techniczny wspomagany starymi opisami i wynalazkami.

Kiedy minie drugie Średniowiecze ludzie powrócą. Powoli odbiją należne im tereny i zaprowadzą ład, odrodzi się cywilizacja – być może czegoś się nauczymy.

Być może nie.

Comments

comments

Powered by Facebook Comments

Pisarz, zjadacz popkultury, publicysta.