Felieton,  ReCEDakcje,  Romantycznym okiem

Remember, remember the fifth of november… Facebook.

 

 

Kiedy parę miesięcy temu, kolega ze studiów (którego możemy nazwać Kudłatym) opowiadał mi o grupie hakerów nazywających siebie ,,Anonimowi”, po chwilowym zauroczeniu nastąpiło zapomnienie. O Anonymous przypomniałem sobie dopiero niedawno, kiedy dowiedziałem się, że piątego listopada, podążając za motywem z filmu ,,V jak Vendetta”, grupa chce zniszczyć popularnego Facebooka.
Mam mieszane uczucia.

 

[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=O2wrPtz0sDc&feature=player_embedded[/youtube]

 

Życie to nie film. Nad ,,Vendettą” wzdychało wielu, marząc, by coś takiego, cudowne wyzwolenie, wydarzyło się w rzeczywistości. Kiedy jednak groźba podobnych (choć wirtualnych) wydarzeń zawisła nad nami naprawdę, niektórzy zaczęli marudzić. Inni – cieszyć się. Zdania są podzielone, co jest całkiem zrozumiałe.
Dziś Facebooka ma prawie każdy. Jednym służy jako narzędzie porozumiewania się ze znajomymi, inni wykorzystują go marketingowo, budując społeczność wewnątrz społeczności. To potężna maszyna, której gigantyczne tryby wydają się nie do ruszenia. A jednak, ,,Anonimowi” wydają się mieć to twierdzenie za nic, przygotowując swoją Vendettę.
I, przyznam się szczerze, trochę ich rozumiem.

Okazuje się, że Facebook ma prawo, by sprzedawać nasze dane osobowe. Ba, robi to, oddając je agencjom rządowym, ułatwiając szpiegowanie. Na nic ustawienia prywatności, a nawet usuwanie konta – co na facebooku się pojawiło, już tam zostanie.

Facebook prowadzi sprzedaż informacji agencjom rządowym i udziela dostępu do zabezpieczonych danych, tak, aby można było szpiegować ludzi z całego świata
(Anonimowi)

Oczywiście, to także i nasza wina. Po pierwsze, mało kto czyta regulamin, wpisując się do danej społeczności (długi regulamin,w dodatku zawierający tyle kruczków, co wiele mu podobnych, więc gdybyśmy mieli się nie zgadzać na coś takiego, większość zamknęłaby się w swoich pokojach i patrzyła w sufit), po drugie – co zauważyła w rozmowie ze mną na facebookowym czacie Fumiko – nikt nie rozkazuje, byśmy wpisywali wszystkie dane, łącznie z numerem buta. To, co udostępniamy zależy wyłącznie od nas.

(…) Wszystko, co robisz na Facebooku pozostaje w Facebooku, niezależnie od ustawień „prywatności”. I usunięcie twojego konta jest niemożliwe, nawet jeśli „usuniesz” konto, wszystkie twoje dane osobowe i informacje na twój temat pozostają w Facebooku i mogą być odzyskane w dowolnym czasie
(Anonimowi)

Wobec takich, a nie innych praktyk serwisu Marka Zuckerberga, akcja Anonimowych wydaje się chwalebna, idealistyczna i bardzo… filmowa. I taka jest. Bo niebieski serwis pozwala sobie, według mnie, na zbyt dużo.
Niestety, jeśli schodzimy do szczegółu, sytuacja nie przedstawia się już tak romantycznie. Każda rewolucja czy bunt wygląda wspaniale w samej idei, ale w rzeczywistości otwiera to pole do wszelkich zamieszek i uderza także w niewinnych. Tak jest i tutaj – kiedy zniknie Facebook, miliony ludzi stracą możliwość komunikacji ze znajomymi, firmy narzędzie marketingowe, a to, co zostanie… można powiedzieć, że świat nie będzie już taki sam. Facebook zbyt zrewolucjonizował nasze życie.

Nie jesteś bezpieczny ani przed nimi, ani przed żadnym rządem. Pewnego dnia spojrzysz wstecz i uświadomisz sobie, że to, co zrobiliśmy, było właściwe. Przejdziemy do historii, 5 listopada 2011 roku
(Anonimowi)

Ktoś powiedział, że Anonymous o tym nie pomyśleli. Osobiście jestem zdania, że wliczyli to w koszta. Bo gdy się na rewolucję spojrzy szerzej, jednostki przestają mieć znaczenie, liczy się całość. Zawsze tak jest. Trzeba być trochę socjopatą, by tak myśleć…

Dla mnie Facebook jest bardzo przydatną maszynką. Jednak, jeśli go zabraknie, płakał nie będę. Trzeba jednak pamiętać, że usunięcie czegoś z sieci jest bardzo trudne i nawet Anonymous mogą mieć z tym problemy, doprowadzając tylko do groźnej awarii. A zresztą, pożyjemy, zobaczymy.
Jedno jest pewne: Remember, remember, the fifth of november…. Fecebook.

 

 

(Cytaty pochodzą TEJ strony)

 

Comments

comments

Powered by Facebook Comments

Pisarz, zjadacz popkultury, publicysta.