Jak się pisze?,  Prywatnie tak

Jak się pisze? #1

To nie jest poradnik pisania, bo i z jakiej racji miałby być?
Otóż stwierdziłem, że potrzebuję… czegoś, co będzie i dokumentacją i motywacją dla mnie. Cała sprawa bierze się stąd, że od jakiegoś tygodnia z hakiem udało mi się wznowić prace nad książką. I idzie zadziwiająco dobrze. Choć już pojawiły się wątpliwości.

No dobrze, ale o co chodzi? Książkę, tą książkę, próbuję pisać od jakiegoś roku – dwa razy już mi coś zakłóciło pracę. Za pierwszym razem – mój brak samodyscypliny i za dużo myślenia. Za drugim – inna książka. Inna książka jest skończona i czeka u wydawcy. Dzięki pracy nad drugą książką, poziom samodyscypliny się podniósł. W czym problem? W obu tych przypadkach pojawił się jeszcze jeden czynnik – chore dążenie do perfekcji, której przecież nie osiągnę nigdy. Za każdym razem po napisaniu paru rozdziałów – zaczynałem od nowa, bo „to i tamto mogło być lepiej a całość mogę napisać lepszym stylem” – i tak oto siedzę, kończąc rozdział drugi po raz trzeci z rzędu. Pozostałe wylądowały w folderu do którego nie zaglądam.

Co więc zrobić z tym fantem? O ile pojąłem ostatnie dwie lekcje i dzięki nim pisze mi się lepiej (zamiast tylko w nocy, piszę na dwie zmiany – rano i wieczorem, wysypiając się przy tym) i szybciej, to pozostaje groźba, że za parę rozdziałów trzasnę tym wszystkim i oświadczę, że „to jeszcze nie to”. Znowu. A wtedy Komitet Wspomagania Kryzysowego w osobie mojej kobiety, dwóch przyjaciół i ojca rozerwie mnie na strzępy.

Zawsze może być lepiej. Ale tym razem mam ambicję dociągnąć rzecz do końca. Dlatego co tydzień pojawiać się tu będą krótkie raporty z placu boju. Bo skoro deklaruję się publicznie – to muszę deklarację wypełnić. Na tyle sam siebie znam.

No więc – jak to wygląda na dziś dzień? Dosyć dobrze – w przeciągu paru (pięciu) dni napisałem czternaście stron. Dawniej taki wynik osiągałem po dziesięciu dniach.  Mówimy oczywiście o książce, opowiadania idą mi dużo szybciej (7 stron w ciągu max dwóch dni). Poza tym – jestem zadowolony z tego, co napisałem. Codziennie czytam to, co napisałem wcześniej i poprawiam błędy.
Miałem czterodniową przerwę w codziennym toku pisania. Akurat z przyczyn bardzo osobistych poranki i wieczory zostały zajęte – a obiecałem, że do pisania tylko i wyłącznie nocnego raczej nie wrócę, skutkowało to tylko niewyspaniem i dosyć wolnym tempem. Oczywiście, miało swoje plusy – był spokój, nic mnie nie rozpraszało. Ale ten sam spokój osiągam w godzinach 5-8 rano i 22-01 w nocy. A przy okazji mogę się wyspać. Myślę, że to całkiem dobry kompromis życiowy.

I to tyle, jeśli chodzi o raport w tej chwili. Zobaczymy, jak sytuacja zmieni się za tydzień.
Jestem cholernie ciekaw.

A co Wy na to?

Comments

comments

Powered by Facebook Comments

Pisarz, zjadacz popkultury, publicysta.