GB: Łóżkowy zakaz rządowy.
Jak podaje BBC, brytyjka Caroline Cartwright została skazana na osiem tygodni więzienia w zawieszeniu na rok za zbyt głośne przeżywanie seksu.
Jest to zgodne z uchwalonym w kwietniu ubiegłego roku zakazem zbyt głośnego okazywania ekstazy podczas seksu.
O tym, że Wielka Brytania zmienia się powoli w państwo policyjne wiedziałem już od dawna. Słyszy się o kamerach, nakazach, zakazach, głupich pomysłach ,,zapobiegania ciąż nastolatek” (takich, jak bardzo dosadne uświadamianie dzieci w przedszkolach). Kiedyś jednym z żartów, czy też gdybań, które nie miały prawa się sprawdzić było powiedzenie, że ,,władza wejdzie Ci do łóżka” – uosobienie absurdu.
I stało się. Władza istotnie zaczęła wchodzić do łóżka i nikt nie robi z tego wielkiej afery. Podobnie jak z kamerami, których jest coraz więcej. Przypomina to fabułę gry komputerowej ,,Mirrors Edge” (o której także będzie wpis), w której odbierano społeczeństwu wolność krok po kroku, a gdy lud się zorientował -było już za późno.
Czy jest to odbieranie wolności? Wedle klasycznej, liberalnej maksymy wolność jednostki kończy się tam, gdzie zaczyna drugiego człowieka.
Z drugiej strony właśnie tutaj zaczyna się ta wolność – w łóżku.
I tak się zastanawiam, kto dał prawo rządom do zakazywania czegoś, co jest obecne od kiedy człowiek pojawił się na Ziemi?
Odpowiedź przychodzi sama – my. Wyborcy.
Zakaz zbyt głośnego orgazmu? Moim zdaniem to już jest śmieszne. Albo nie, inaczej – to byłoby śmieszne, gdyby nie działo się naprawdę.
Stąd już jeden, mały kroczek do zakazywania okazywania przyjemności, uczuć, zakaz dotyku… to, czym straszą filmy takie jak ,,Equilibrium, czy ,,Wyspa” staje się powoli prawdą, bowiem sama przyjemność z seksu zależy przecież także od tego, jak ją okazujemy. I cóż, jeden nakaz rządu sprawić ma, że w swoim domu i łóżku będziemy stękać cicho pod poduszką (że już tak wprost powiem), byle by tylko nie dostać kary?
Od paru już lat z przestrachem patrzę, jak w demokratycznych i ,,wolnych” krajach coraz bardziej zaciskają się pęta. Póki co – są to różne kraje. Oddzielone. Strach pomyśleć jednak, co się stanie, gdy wszystkie te prawa złączą się w jedno.
I może się okazać, że ta wspaniała demokracja nie jest wcale tak piękna, jak myśleliśmy. Ba, może okazać się gorsza od komunizmu!
Bo co jest gorsze – ustrój, w którym wiemy kto jest wrogiem(przynajmniej bardziej), czy taki, w którym przyjaciele okazują się wrogami, człowiek człowiekowi wilkiem a kropla po kropli, ziarnko po ziarnku ktoś zabiera nam wolność, podczas gdy społeczeństwo żyje w przeświadczeniu, że wszystko jest w jak najlepszym porządku?
Patrząc na to wszystko mam tylko nadzieję, że ,,prorocy” mylili się co do 21 grudnia 2012.
Że nie będzie końca świata, tylko cywilizacji.
Bo jeśli nie, to pytanie zadane dawno temu przez Janusza Andrzeja Zajdla – ,,Dokąd jedzie ten tramwaj”, na pewno doczeka się odpowiedzi.
Comments
Powered by Facebook Comments