SZTURM. ATAK. TĘCZA.
Zawsze się zastanawiam, czy aktywiści „ideologii LGBT” nie widzą, że działając w ten sposób – agresją, prowokacją, wyśmianiem wartości – szkodzą sprawie, którą reprezentują? Czy naprawdę trudno jest wyobrazić sobie, że zawieszenie tęczowych flag na pomnikach prezentujących narodowe świętości – w czasie, kiedy za oceanem powiązane ideologicznie środowiska niszczą pomniki w miastach – zostanie zinterpretowane jako atak?
Zanim zacznę – przepraszam za striggerowanie w nagłówku – świadomie użyłem słów „Ideologia LGBT”, ponieważ chciałem zacząć od tej właśnie kwestii. LGBT to nie jest ideologia. LGBT to ludzie – środwisko (i dlatego sformułowanie to znalazło się w cudzysłowie – to powinno być jasne, ale ja – inaczej, niż aktywiści wieszający flagi na pomnikach – zdaję sobie sprawę, że bez takiego wyjaśnienia i w obecnym klimacie politycznym, użycie tego wyrażenia będzie rozpatrywane wyłącznie na moją niekorzyść). I to jest rzecz jasna. Ale za słownikiem:
ideologia [fr. idéologie < gr. idéa ‘kształt’, ‘postać’, ‘przedstawienie’, ‘pojęcie’; lógos ‘słowo’, ‘nauka’], pojęcie występujące w filozofii i naukach społecznych oraz politycznych, które określa zbiory poglądów służących do całościowego interpretowania i przekształcania świata.
Innymi słowy – chociaż LGBTQ+ oznacza zbiór ludzi, to cała społeczność ruchu aktywistów ma pewien wspólny cel, ma zbiór zbieżnych i właściwych sobie poglądów, który służy do interpretowania (na przykład w kwestii zaimków osobowych, pojęcia płci etc.) i przekształcania (bo i o to przecież chodzi, by przekształcić społeczeństwo i społeczne pojmowanie problemów osób LGBT) świata. Dlatego osoby zupełnie heteroseksualne mogą również wyznawać te same wartości, w czym przecież nie ma nic złego. Więcej – moim zdaniem popieranie tego, by nikt nikomu nie zaglądał do łóżka, nikt nikomu nie ograniczał swobody, by każdy miał te same prawa i szanse i obowiązki, oraz by każdy mógł kochać i być kochanym tak, jak to mu się podoba (do pewnego stopnia*) – to jest elementarna wartość, jaką powinien nabyć każdy człowiek.
Wiecie, zwykłe ludzkie „nie bądź dupkiem”.
Jednak te wartości mogą być uznane za ideologie. Nie sprawia to, że ludzie LGBT są tą ideologią, ale ogólnie rozumiany lewicowy ruch LGBT już pewną ideologię wyznaje.
I tu pojawia się problem, bo mamy do czynienia z ideologicznym konfliktem i rodzącymi się w związku z nim emocjami. I to na zaślepienie wywołanymi przez te emocje zwaliłbym to, co się ostatnio stało – czyli „profanacje”, jaką było powieszenie tęczowej flagi na pomnikach symbolizujących polskie świętości.
Już podniosły się głosy, że flaga tęczy symbolizuje miłość i wolność, więc jaka tu jest profanacja? (I pamiętajmy o obowiązkowym „xD” na końcu takiego wynurzenia. „xD” jest obowiązkowe, żeby pokazać, jak bardzo się rozmówce traktuje z wyższością i śmiechem).
Ale to prawda – słowo „profanacja” to trochę za dużo. O wiele lepiej nazwać to po imieniu: Prowokacja.
W dodatku pełna agresji. Autorzy przecież się z tym nawet nie kryją.
TO SZTURM!
TO ATAK!
TO TĘCZA!
I ładne zwieńczenie manifestu: JEBCIE SIĘ IGNORANCI.
Tak się zastanawiam: jak to ma pomóc sprawie, o którą walczą? Jak ma to uspokoić społeczeństwo, zbudować dialog, most porozumienia, zagrzebać podziały, które z roku na rok stają się przecież coraz większe – ku uciesze polityków?
Bo spoko, ja rozumiem, że LGBT, tak jak i każde inne środowisko, nie jest różnorodne. Dlatego mogę powiedzieć, że nie lubię aktywistów, ale nie mam żadnego problemu z popieraniem samych ludzi. Ale do większości mieszkańców naszego kraju dojdzie bardzo prosty przekaz: flaga tęczy na pomniku Chrystusa z napisem „To atak” i nazwaniem ich ignorantami. No i, wiadomo, mają się „jebać”.
Czy w tej sytuacji naprawdę kogoś zdziwi, że wywoła to poruszenie, gniew i zarzuty? A kto będzie je musiał przyjąć na klatę? Aktywiści? Wątpię.
Jestem w stanie wyobrazić sobie scenariusz, w którym jakiś łysy prymityw z logiem polski walczącej na koszulce po usłyszeniu, że jest atakowany przez tęczę i ma się jebać, zobaczy na ulicy dwójkę bogu ducha winnych chłopaków, którzy po prostu lubią ze sobą być i ich opluje, zwyzywa, albo coś gorszego. I będzie wtedy afera na pół kraju.
Czy to go usprawiedliwia? No nie. Jest prymitywem, rozwiązuje problemy przemocą. Zasługuje w takim wypadku na karę, która go spotka. Ale czy naprawdę do tego to ma wszystko dążyć – do zaogniania przemocy?
„A bo rząd sam eskaluje konflikty! A bo Duda powiedział…!”
No i co? I co, że powiedział? To trzeba odpowiedzieć ogniem ze wszystkich dział? Takie działania nie prowadzą do niczego więcej, tylko eskalacji przemocy. I pewnie, możemy sobie tutaj siedzieć i dzielić włos na czworo, co jest ideologią, co nie jest, którzy ludzie są źli, którzy dobrzy, kto jest bardziej nietolerancyjny – społeczeńśtwo, czy aktywiści wrzeszczący o tolerancji, żeby potem wymachiwać cipkomaryją. Ale do większości osób w tym kraju – i w każdym innym też – trafiają proste przekazy. Oni nie mają czasu, by dzielić włos na czworo i zastanawiać się nad kwestiami moralnymi. Ich interesuje tylko to, czy są atakowani, czy nie są.
A teraz są.
Bo to szturm, atak i tęcza.
Jebcie się, ignoranci.
*Pamiętajmy, że istnieje społeczność pedofilii, którzy również czują miłość. Tak. To jest podobne uczucie, które my czujemy względem siebie. To oczywiście temat na zupełnie inny wpis, ale współczuję osobom skrzywionym (jeśli tylko nie są „aktywni” – jeśli są, to są to już zgoła inne emocje), którzy muszą się borykać ze swoimi problemami.
Comments
Powered by Facebook Comments