Filozofia,  Prywatnie tak,  Romantycznym okiem

Ja, bóg.

 

Oczywiście, tytuł tego wpisu jest prowokujący (jak to tytuły bywają). Nie ma tu miejsca na samozachwyt, a jedynie rozważania wynikłe z koncepcji, która od paru(nastu) dni chodzi za mną i nie chce się odczepić. Jak tak – mówię sobie – muszę o niej napisać. To się odczepi.
Mam nadzieję.

Była taka książka, czytałem ją dobre dziesięć lat temu. Autor tej powieści Science Fiction posłużył się koncepcją jakoby świat przedstawiony był prawdziwy, a czytelnik mógł na niego wpływać i postrzegać realnie. Nie, nie mówię tu o „Niekończącej się historii”. W książce o której mowa bohater w końcu odkrywa, że coś albo ktoś go obserwuje, a my odkrywamy – że to my jesteśmy obserwatorami. Ciekawe uczucie, kiedy postać literacka prosi cię, byś nie przekładał kartki, gdyż na następnej stronie jego żona umiera. Błaga, krzyczy… przyznam się, miałem chwilę wahania.
(Jeśli ktoś kojarzy tytuł tej książki, będę wdzięczny za informacje. To była dobra powieść, zapadła w pamięć. Ale ani autora, ani tytułu nie pamiętam)

To, co mi chodzi po głowie jest innej zgoła natury, choć podobne. Pomyśleć, a gdyby tak pisarz – każdy pisarz – mógł tworzyć (nieświadomie) całe światy i jego historie działyby się naprawdę w jakiś alternatywnych rzeczywistościach, czy może pod-rzeczywistościach? Cała rzesza ludzi byłaby winna morderstw (nieświadomych), czasem ludobójstwa a nawet wielu końców świata. Coś takiego w ludzkiej mentalności byłoby nieopisanym wręcz przestępstwem i aby taki pisarz mógł działać trzeba by było przyrównać go do boga – bo i boskie miałby umiejętności, w tej skali byłoby to już zwykłą „codziennością”, potrzebą a nawet musem. Sensem istnienia.
Całkiem ciekawie jest też spojrzeć przez pryzmat tego na szmiry typu „Zmierzch”.
Całe to myślenia otwiera wrota do koncepcji multi-świata być może naprawdę nieskończonego, z multi-bogami w dodatku. I pytaniem nowym – w zastępstwie o istnienie boga – czy jest gdzieś „pierwszy”?
Zaś odwracając perspektywę stawiamy pytanie, czy i my jesteśmy tworami jakiegoś boga, demiurga, twórcy (tfórcy), poety albo grafomana, nieświadomego nawet w pełni dzieła swojego stworzenia, a co dopiero naszej w nim obecności.
Boga-człowieka.

I kim w tym wszystkim jest przewracający kartki czytelnik?

 

Coś nastrojowego na koniec.

[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=fpWNimba344&feature=fvst[/youtube]

Comments

comments

Powered by Facebook Comments

Pisarz, zjadacz popkultury, publicysta.