Prywatnie tak

Dziś będzie film

Tak to właśnie wygląda za moim oknem...

Nie dość, że gorąco jak diabli, to jeszcze z TVP 1 ma zniknąć dobranocka. I choć telewizji nie oglądam od dawna, to ze łzą w oku wspominam „Smurfy”, czy „Gumisie” . Nigdy szczególnie nie przepadałem za „Żwirkiem i muchomorkiem”, prawda, ale „Muminki” dręczyły moją wyobraźnię  prawie od zawsze. Dręczyły – to dobre słowo, bo jeśli chodzi o „Muminki” była to kreskówka, gdzie pod maską wesołych minek i kolorowego świata czaiła się najprawdziwsza groza. I nie mówię tu o Buce. Buka była tym, co się pokazywało. Ale pomyślcie o tym dziwnym stworzonku, które w zimie patrzyło na Muminka spod szafy. Albo o stworzeniach z lasu. Albo Hatifnatach.

Ponadto zawsze, ilekroć udawałeś się do Doliny Muminków, gdzieś z tyłu głowy szeptał głosik, który mówił, że tam jest coś mrocznego, dziwnego, nieogarniętego. Że Mała Mi może być gwałcona nocami, albo też sama gwałcić. Że Migotka jest jakaś dziwna. Że Paszczak za dużo uwagi przywiązuje swoim… badaniom. Rozpędziłem się? Nie… tak nie myślałem. Nie mogłem, gwałty były poza moim polem widzenia – przynajmniej przez parę pierwszych lat życia. Uważne dziecko od razu zauważy, że ze światem coś nie gra, choćby oglądając wiadomości. A nawet jeśli nie – wystarczy, że trafi do podstawówki. Tam już dowie się wszystkiego.

Odbiegam od tematu. W Dolinie Muminków było coś niepojętego, co niepokoiło. Ale jeszcze dziwniejsza była „Pszczółka Maja” – do dziś nie wiem dokładnie, czemu, ale zawsze mnie niepokoił jej ciągły uśmiech. To było nienaturalne. To było dziwne.

A mimo wszystko lubiłem dobranocki. Tak samo, jak popołudniowe pasmo bajek na TVP2, Kapitana Planetę, Jetsonów, Animaniaków, Spider-Mana… Tak samo, jak sobotniego „Disneya” na jedynce. Do dziś pamiętam, jak pewnej soboty włączyłem telewizor, a tam zamiast wirtualnej podróży w stronę Disneyowskiego zamku usłyszałem Krystynę Czubównę opowiadającą o życiu świstaków. Mój dziadek zadzwonił wtedy do telewizji. I… o zgrozo, dodzwonił się. Tam mu powiedzieli, że z „Disneyem” koniec. Tak samo, jak z pasmem bajek na TVP2, jak i wcześniej z telewizją RTL7, czy następnie z odkodowywanym specjalnie dla dzieci o siódmej wieczorem Canal+.

Tak samo, jak teraz z dobranocką.

Parę lat później czekał mnie zmierzch bajek. CartoonNetwoork przestało być zabawne, a stało się głupie. FoxKids zniknęło, zastąpione przez coś, czego nie dało się oglądać. Parę lat później, kiedy mój brat włączył swoje bajki, złapałem się za głowę widząc DisneyXD (sic!) i tłumaczone emerykańskie programy z puszczonym z taśmy śmiechem. W końcu udało mi się znaleźć dobrą (ba, świetną!) bajkę – Avatara, ale to już nie były moje czasy.

Teraz, z „publicznej” czyli „dla wszystkich” telewizji znika ostatni bastion dzieci. Nie wiem, czy istnieje jeszcze „teleranek”, ale to już nie ma znaczenia. Dobranocka znika. Po czym teraz dzieci będą chodzić spać? Gdzie zobaczą prawdziwe bajki? Na YouTube, tuż przed tym, zanim znajdą lepsze na RedTube?

Rozżaliłem się, ale może nie powinienem? Świat się zmienia, może tak ma być?

Na pocieszenie – zapowiedziany w tytule wpisu film. W roli głównej znany i lubiany Willem Dafoe. Film trwa mniej, niż 10 minut, ale naprawdę warto go zobaczyć – jest zabawny, niestandardowy i wzmaga respekt dla zdolności aktorskich Dafoe.

Dla mniej zorientowanych – to ten gość, co grał np. Goblina w tym dobrym Spider-Manie.

[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=VGjY5SsOHoM[/youtube]

Comments

comments

Powered by Facebook Comments

Pisarz, zjadacz popkultury, publicysta.