Felieton

Czy Wiedźmin jest seksistowski?

Jeszcze parę miesięcy temu zastanawiałem się półżartem, dlaczego jeszcze żadna feministyczna grupa nie skomentowała okropności, jakie dzieją się w grach z serii „Wiedźmin”. Skoro oberwało się GTA (że są na ulicach dziwki i że gracze mogą te dziwki bić, jeśli zechcą), skoro oberwało się i innym grom – czemu nie Wiedźmin? Przecież te książki, gry, słuchowiska – całe uniwersum to wręcz siedliszcze samczych wpływów. Nic to, że Yennefer, nic, że Ciri. I wykrakałem. 

Na (skądinąd znakomitym kiedyś) portalu Polygon.com ukazała się nie tak dawno recenzja przedstawiająca świat Wiedźmina jako wyjątkowo seksistowski, samczy i wręcz ociekający nietolerancją.

Nie będę się z tym kłócił. Bo świat Wiedźmina JEST bardzo nietolerancyjny, mroczny, ostry, zimny, seksistowski i ociekający przemocą. Wobec mężczyzn, kobiet, elfów, krasnoludów – ludzi. Wie to każdy, kto  (chciałoby się rzec, czytał książki, ale… ) chociaż trochę zanurzył się w uniwersum naszej polskiej dumy narodowej.

I o co tyle krzyku? Przecież autor recenzji stwierdził oczywistość – cóż, gdyby tak było, krzyku by nie było. Autor recenzji miesza jednak Wiedźmina z błotem. Za ociekanie seksizmem i nietolerancją. Gdzie są w świecie wiedźmina elfy geje? Gdzie transseksualiści? Lesbijki? Marsze równości? I nader wszystko – gdzie się podziali Afroamerykanie? – bo i taki zarzut się pojawia.

Oczywistym jest, że autor nie odrobił lekcji – nic nie wie o książka, ani założeniach świata Wiedźmina. Nie rozumie też realiów historycznych. Zastanawiam się więc, co robi na tak popularnym serwisie, jak Polygon.com?

Oddać oczywiście należy sprawiedliwość, że „Witcher” jako gra określona jest słowem „great”, a ocena sięga ósemki (co jednak na produkt REDów stanowi śmiesznie niską ocenę).

Zastanówmy się jednak – czy ten świat Wiedźmina rzeczywiście jest tak seksistowski? Oczywiście, sporo w nim seksizmu i niepotrzebnej agresji. Dokładnie tak, jak i w naszym i pewnie w każdym, gdzie znajdą się ludzie.

To są jednak pewne przeciwności, które zawsze się będą pojawiać – inne dla każdego typa bohatera. Przykładowo, dzielny rycerz dostanie smoki. Kiedy dzielny rycerz smoka pokona, zostanie bohaterem. Z kolei, kiedy mały, biedny chłopiec pokaże, że stać go – mimo własnej biedy i bezsiły – na bohaterski wyczyn, na ten przykład uratowanie królewny – może stać się rycerzem i tak dalej. Rozumiecie, do czego zmierzam?

Jeśli w świecie ociekającym przesadnym seksizmem pojawi się kobieta, która nie skupia się na jęczeniu o seksizmie i organizowaniu ruchów detronizujących samczą dominację, a zwyczajnie – swoją postawą pokazuje, że jest silną kobietą potrafiącą zawojować serca wielu mężczyzn owijając ich sobie wokół palca, to zwyczajnie staje się bohaterką. Wzorem do naśladowania. Powiedziałbym nawet – chodzącym seksem.

Oczywiście, mówię tutaj o Yennefer, której tak samo bym się bał, jak i wielbił. Swego czasu miałem w zamyśle zrobić wpis o silnych kobietach w popkulturze i na pierwszy plan miały trafić właśnie Yennefer z Vengerbergu i Clarie Underwood… do czasu, kiedy ta druga stała się jęczącą, bardzo pokrzywdzoną i sarkającą na samczą dominację „tego złego” Franka tupiącą, sfochaną dziewczynką (nawiasem mówiąc, dalej jestem wściekły o to na scenarzystów „House of Cards” – smażcie się w piekle). Wracając do Wiedźmina – innym zupełnie przypadkiem jest Cirilla, z brzydkiego kaczątka przekształcająca się (nie bez udziału Yen) w niezależną, silną postać.

Wiedźmin, wśród wielu prawd, przekazuje nam jeszcze jedną – świat jest straszny. I prawdopodobnie będzie. Ludzie są potworami – i prawdopodobnie będą nimi. Seksizm, choćby pół globu wyruszyło na marsz równości i wszechtolerancji także nie zniknie. Przemoc, gwałt, mięsożerność, nietolerancja – to wszystko jest wpisane w naszą naturę. Bez tych stron naszej osobowości nie ma i nie będzie Homo Sapiens (Sapiens). Można z tym walczyć. Niektóre jednostki będą inne (nie znaczy to, że gorsze). Gatunek, a z nim nasz świat pozostanie jednak niezmienny. I bardzo dobrze. Jeśli chcemy tworzyć piękno, musimy znać brzydotę.

W tym świecie mogą być osoby, które głośno krzyczą, że się z nim nie zgadzają, oraz takie, które po prostu rozumieją – że tak już jest. I wyciągają wnioski. Takie osoby nazywamy silnymi jednostkami. Nieważne, czy są to mężczyźni, czy kobiety. Dla mnie, z męskiego (i na pewno seksistowskiego) punktu widzenia, silne kobiety są właśnie takie. Radzą sobie. Sprawiają, że mężczyznom miękną nogi (i twardnieją inne części ciała).

Jestem przekonany, że większość feministek i innych speców od tolerancji się ze mną nie zgodzi, ale uważam, że silne kobiety nie krzyczą o tym, że męski świat je tłamsi – po prostu są silne, mając tak zwany „męski” świat głęboko w poważaniu. I uważam też, że – choć uniwersum Wiedźmina jest pełne nietolerancji i seksizmu – sama opowieść jest także o tym, jak tolerować i być silnym. Tak, jak silna (a jednocześnie przecież słaba i bardzo kobieca) jest Yennefer z Vengerbergu.

Comments

comments

Powered by Facebook Comments

Pisarz, zjadacz popkultury, publicysta.