Lista lekarzy złych.
Parę dni temu Gazeta Wyborcza opublikowała listę lekarzy, którzy zadeklarowali się jako chrześcijanie i na Jasnej Górze podpisali „deklarację wiary”. Oczywiście, szybko przerodziło się to w medialną burzę. No bo jak to tak, lekarz nie może przecież wyznawać chrześcijańskich wartości.
Krzyk podniósł się oczywiście o to, że tacy lekarze sprzeciwiają się aborcji, in vitro, czy antykoncepcji. A przecież nie mają prawa. Czyżby?
Przysięga Hipokratesa, czy jej pochodna – obowiązujące w Polsce „Przyrzeczenie lekarskie”, mówi, co następuje:
Przyjmuję z szacunkiem i wdzięcznością dla moich Mistrzów nadany mi tytuł lekarza i w pełni świadomy związanych z nim obowiązków przyrzekam:
- obowiązki te sumiennie spełniać;
- służyć życiu i zdrowiu ludzkiemu;
- według najlepszej mej wiedzy przeciwdziałać cierpieniu i zapobiegać chorobom, a chorym nieść pomoc bez żadnych różnic, takich jak: rasa, religia, narodowość, poglądy polityczne, stan majątkowy i inne, mając na celu wyłącznie ich dobro i okazując im należny szacunek;
- nie nadużywać ich zaufania i dochować tajemnicy lekarskiej nawet po śmierci chorego;
- strzec godności stanu lekarskiego i niczym jej nie splamić, a do kolegów lekarzy odnosić się z należną im życzliwością, nie podważając zaufania do nich, jednak postępując bezstronnie i mając na względzie dobro chorych;
- stale poszerzać swą wiedzę lekarską i podawać do wiadomości świata lekarskiego wszystko to, co uda mi się wynaleźć i udoskonalić.
Przyrzekam to uroczyście!
I jest to także część kodeksu etyki lekarskiej. Przyrzeczenie nakazuje nieść pomoc i nie szkodzić – bez względu na religię, płeć etc. Tymczasem kwestie, o których chrześcijańscy lekarze mówią w swojej deklaracji nie są do końca wyjaśnione z punktu widzenia etyki.
Czy zatem lekarz ma prawo odmówić wykonania aborcji, jeśli wedle jego osądu nie jest to ani lek, ani kuracja, ani pomoc, a szkoda wyrządzona pacjentowi? Być może ktoś, kto z definicji ma ratować życie, w ogóle nie powinien być stawiany przed takim wyborem.
Tymczasem dochodzimy do absurdu, kiedy lekarze odmawiający, wedle ich osądu, szkodzenia życiu są stawiani pod ścianą. Ba, tworzy się ich listy i rozdmuchuje całą sprawę – oczywiście, w imię tolerancji. A wystarczyłoby przecież, gdyby pacjent grzecznie podziękował i udał się do innego lekarza.
No, ale dobrze. Skoro tak, skoro żyjemy w tolerancyjnych czasach równości, chciałbym, by powstały także inne listy. Lekarzy – gejów na ten przykład. Albo lekarzy czarnych i lekarzy białych. Lekarek lesbijek. Lekarek feministek. Lekarzy za tą, czy inną opcją polityczną, bo czemu nie?
W końcu – kiedy takie listy powstaną, każdy pacjent będzie mógł sobie wybrać, do jakiego lekarza chciałby chodzić. Czy do lekarza chrześcijańskiego, czy też takiego, który za drobną opłatą zrobi wszystko, o co się go poprosi. Albo do takiego, który będzie po prostu pacjentowi odpowiadał w ten, czy inny sposób. Komfort psychiczny powinien być przecież na pierwszym miejscu.
W końcu żyjemy w czasach równości. Zróbmy więc listy i je gdzieś wywieśmy.
Comments
Powered by Facebook Comments