Zapraszam na…
Po pierwsze, jutro (sobota) – ponawiam zaproszenie – pojawię się na Chrzanowskich Dniach Fantastyki, gdzie będę prowadził pogadankę o Horrorze i rzeczywistości.
godz. 17.30 – 19.00
Czy rzeczywistość jest straszniejsza od horroru?
Panel dyskusyjny z udziałem Dawida Kaina, Kazimierza Kyrcza Jr, Łukasza Radeckiego i Jarosława Urbaniuka.
prowadzący: Michał Stonawski i Franciszek Zgliński (Qfant)
W dniach 3-6 Listopada 2011 będę też obecny na Targach Książki w Krakowie, gdzie – przy stoisku wydawnictwa Uniwersytetu Szczecińskiego – będę wraz z innymi autorami podpisywał egzemplarze Antologii Polskich Opowiadań Grozy „City2”.
Zapraszam serdecznie!
Tymczasem, recenzja naprawdę ciekawej książki Piotra Sendera „Bóg nosi dres”. Dodam, iż ostatnio stała się bardzo popularna (wnioskując po ilości wizyt).
Wieżowce z wielkiej płyty, ule pełne ludzkich istnień, ściśniętych na małych przestrzeniach, gdzie ledwo mogą oddychać. W lecie panuje nieznośne gorąco, utrzymujące się także nocą, w zimie z kolei nawala ogrzewanie, ludzie chorują, nawzajem się zarażając. Blokowiska – zmora miast. Koszmarny sen, który staje się rzeczywistością.
Wielkie, klockowate budynki wysyłają swoich emisariuszy w świat. Widzimy ich na co dzień; bluza z kapturem, adidasy, ortalionowy dres, łysa głowa i groźne spojrzenie, jakim obdarzają wszystkich, napinając mięśnie. Dresy. Utożsamiane z dużymi ilościami alkoholu, niską kulturą i takim samym poziomem IQ.
Nigdy nie pomyślałbym, że o dresie można napisać książkę. Może to wpływ stereotypu, a może osobiste doświadczenia, ale napakowany łysy „karczek” w kapturze i książka, zawsze zdawali mi się idealnym uosobieniem przeciwieństwa. Kiedy więc zobaczyłem tytuł debiutanckiej książki Piotra Sendera, „Bóg nosi dres”, na chwilę – przyznam się bez bicia – oniemiałem.
I może to właśnie to niedowierzanie i ciekawość sprawiły, że szybko, bez zastanowienia otworzyłem książkę i pogrążyłem się w lekturze.
Rzeczywistość głównego bohatera powieści, bezimiennego dresa, rozszczepia się na dwie płaszczyzny – teraźniejszości i przeszłości. Przeskakuje z jednej do drugiej bez żadnego ostrzeżenia, sprawiając czasem, że obie zaczynają się na krótką chwilę mieszać. Łysy student gdańskiej Polibudy rozlicza się z przeszłością wychowanego na wsi dziecka z patologicznej rodziny alkoholików. Jednocześnie musi sobie poradzić z trudną teraźniejszością, kłopotami przyjaciół, zawalanymi studiami i chęcią pomocy, którą ukrywa za dresiarką bluzą z kapturem.
„Bóg nosi dres” nie jest powieścią szablonową. Wątki fantastyczne zostały tu zminimalizowane, wręcz prawie usunięte, zaś sama książka stanowi swoiste rozliczenie ze współczesnym światem, w którym młody człowiek zostaje skreślony już na samym początku, zderzając się z szarą i pozbawioną perspektyw rzeczywistością.
Debiut Piotra Sendera nie jest przykładem łagodnej, pełnej literackiego języka powieści. Styl, w którym pisze mający niewiele ponad dwadzieścia lat autor, jest ostry, nawet wulgarny, pozbawiony ozdobników. Nie każdemu się to może spodobać, jednak znakomicie pasuje on do głównego bohatera, jego środowiska i rzeczywistości.
Comments
Powered by Facebook Comments