Książki,  Opowiadania,  Recenzje

City1 – recenzja

Książki są czymś ważnym w moim życiu. Posunąłbym się nawet do twierdzenia, że jedną z najważniejszych rzeczy. Wykorzystując to zamiłowanie zdarza mi się, jako redaktorowi EM, czasem baźgrnąć jakąś recenzję. Staram się, by była to (zgodnie ze słowami J.Grzędowicza z któregoś numeru SFFiH) recenzja, nie recka. Czy mi to wychodzi? Nie mnie oceniać, ale myślę, że starania te są  – przynajmniej w części – spełnione.
Wczoraj, na Enklawie Magii ukazała się moja recenzja ,,City1″ – antologii polskich opowiadań grozy. Zamieszczam ją także i na tym blogu i zapraszam do lektury.

Miasto przytłacza. Szare chodniki, popękany tynk kamienic, zwaliste bryły bloków, ciemne parki, w których jedynymi oazami są dające mało światła latarnie. Miasta to molochy pełne ludzi. Tłumu. Ruchu. A pod maską codzienności czają się upiory – strach i ból, cierpienie, nocne lęki, dziwne odgłosy i poczucie, że miasto nie należy już do nas, lecz my do miasta. Zaciska się wokół nas, zgniatając powoli. Przestrzeń maleje, a wraz z nią zmniejsza się także ilość tlenu. Ludzie wokół duszą się jak szczury, zamknięte dla zabawy w słoiku, przez okrutne dzieci z lokalnej podstawówki.

O strachu pisze się dużo. Literatura grozy wkracza w Polsce w okres coraz szybszego rozwoju. Dowodem na to jest „City1” – antologia grozy, najnowsze dziecko wydawnictwa FORMA. Już na pierwszy rzut oka widać, że ten zbiór jest inny. Niestandardowy w stosunku do ogólnie przyjętego: format – kwadrat – wyraźnie oddziela książkę od reszty pozycji znajdujących się na półce. W oczy rzuca się też kolorowa, surrealistyczna okładka. Skojarzyła mi się z bardzo udaną serią zbiorków opowiadań „Stało się jutro” wydawanych w 80 i 90 latach XX stulecia. Jest to dobre skojarzenie, bowiem tam, tak samo jak i tu, kładziono wyraźny nacisk na literaturę ambitną w swym gatunku.

„City1” jest antologią. A wspaniałą cechą wszystkich zbiorów opowiadań, powtarzałem to już i będę powtarzać dalej, jest to, że nie ma tu ciągłości. Mogłem więc czytać książkę tak, jak mi się podobało – od tyłu, od środka, czy też wybierając tylko niektóre teksty, choć z tej ostatniej opcji oczywiście nie skorzystałem.

Umieszczono tu dwadzieścia dwie historie grozy, jedne lepsze, inne trochę gorsze, lecz wszystkie trzymające bardzo dobry poziom. I tu wyłania się następna wspaniała cecha „City1” – różnorodność. Bo, choć większość tekstów została napisana z myślą o tym właśnie zbiorze, każdy autor dostał na tyle dużą przestrzeń, by w pełni zaprezentować siebie i swój sposób pisania. Każde opowiadanie jest odrębną, niepowiązaną, zdawałoby się, z innymi historią. Jest jednak coś, co je wszystkie łączy – to przytłaczająca, urbanistyczna groza będąca zapewnieniem wyjątkowości całego zbioru.

Różnorodność jest także i klątwą większości antologii i „City1” się jej nie ustrzegło. Niektóre opowiadania – choć dobre – mogą się wydawać słabe przy tych lepszych tekstach. Nie jest to na szczęście wielka wada, aczkolwiek może przeszkadzać w literackiej uczcie.

Wyjątkowość opowiadań polega na tym, że – w przeciwieństwie do wielkich powieści – są krótkie, gwałtowne i jasne, jak paląca się zapałka. Antologie można porównać do pudełka wypełnionego takimi zapałkami. I tylko od czytelnika zależy, czy zapali je wszystkie razem, czy każdą z osobna, czekając, aż poprzednia się wypali. Jeśli czyta się zbiór grozy, można śmiało dodać, że na zapałkach nie ma siarki, lecz czarny proch.

W „City1” teksty są, jak już wspomniałem, bardzo różnorodne. Zbiór rozpoczyna Kazimierz Kyrcz Jr. , napisaną wraz z Łukaszem Śmiglem „Głową do kochania”, która doczekała się nawet adaptacji filmowej. Ciekawostką i pewną atrakcją jest, że w tym samym zbiorze można przeczytać kontynuację opowiadania – „Casting na kata” napisaną tym razem przez samego Kyrcza. Inni autorzy także nie pozostali dłużni. Na uwagę zasługują „Zarażeni strachem” Michała Centarowskiego, czy „Spotkanie po latach” Roberta Cichowlasa, które jest chyba najbrutalniejszym opowiadaniem w całym zbiorze. Młodsi stażem też mają coś do powiedzenia. Mrozem straszy Michał Galczak w opowiadaniu „Nasza zima zła”, a uderzenie muzyki w „Pauzie generalnej” Piotra Roemera dosłownie zwala z nóg. Po rozbudzeniu zmysłów dotyku i słuchu przyszedł czas na wzrok. Tu znakomicie wywiązał się z zadania Bartosz Ryszowski, prowadząc czytelnika do swojego „Kina Wisła”. Zaś po tych wszystkich wrażeniach, w domowym zaciszu straszyła mnie Aleksandra Zielińska w opowiadaniu „Zamknij wszystkie drzwi”.

Odkładając książkę na półkę czułem jednak pewien niedosyt. Te dwadzieścia dwa opowiadania rozbudziły moją wyobraźnię i, pomimo pewnego zmęczenia, chciałem więcej. I tu przychodzi z pomocą cyfra „1” przy nazwie „City” sugerująca, że pojawić się może kontynuacja. W przypadku „City1” – bardzo pożądana. Patrząc na ciemny grzbiet książki na mojej półce mogę śmiało powiedzieć, że jest to pozycja udana. W moim „rankingu półek” ląduje ostatecznie na tej drugiej od góry.

Recenzję można znaleźć TU

Comments

comments

Powered by Facebook Comments

Pisarz, zjadacz popkultury, publicysta.